5 grudnia 2021

Bogdan Dobosz: „Suwereniści zebrali się w Warszawie” – francuskie media o knowaniach „skrajnej prawicy”

(Fot. Prawo i Sprawiedliwość / Facebook)

Warszawskie spotkanie przedstawicieli kilku partii prawicowych w celu utworzenia nowej grupy w Parlamencie Europejskim, odbiło się szerokim echem nad Sekwaną. Nic dziwnego, bo tamtejsze Zjednoczenie Narodowe (RN) reprezentuje na spotkaniu w Polsce Marine Le Pen, główny kontrkandydat Macrona w wyborach prezydenckich.

 

Nie ma co ukrywać, że obecność francuskiej liderki w Warszawie nie jest specjalnie podkreślana np. przez krajowe media publiczne, choćby Telewizję Polską. „Przyprawioną gębę” RN jako partii prorosyjskiej, populistycznej, a nawet antysemickiej, chętnie za to eksploatuje opozycja, która zdjęciami Le Pen np. z premierem Morawieckim chce uderzyć w PiS. Dla partii prezesa Kaczyńskiego to temat trochę wstydliwy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Z kolei dla francuskich środków przekazu wspierających rząd jest to wygodny argument na to, że w Polsce czy na Węgrzech rządzą właśnie „populiści i skrajni prawicowcy”. Umiarkowany przecież dziennik „Le Figaro” stwierdza, że „około piętnastu skrajnie prawicowych i konserwatywnych partii suwerenistów, w tym Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen oraz Prawo i Sprawiedliwość (PiS), są sygnatariuszami wspólnej deklaracji z lipca, podpisanej z myślą o sojuszu i spotykają się obecnie w Warszawie, aby dyskutować swoją wizję UE”.

Gazeta cytuje Le Pen: „Możemy optymistycznie przewidzieć w nadchodzących miesiącach pojawienie się nowej grupy politycznej, która będzie drugą siłą w Parlamencie Europejskim”. Dalej „Le Figaro” przypomina, że „oprócz Marine Le Pen i lidera Ligi Włoskiej Matteo Salviniego (nieobecnego w Warszawie), wśród sygnatariuszy lipcowej deklaracji byli premier i szef węgierskiego Fideszu Viktor Orban, lider PiS Jarosław Kaczyński, prezes Vox w Hiszpanii Santiago Abascal i szef Fratelli d’Italia Giorgia Meloni”.

 

W Parlamencie Europejskim RN i Liga należą do grupy Tożsamość i Demokracja (ID), Prawo i Sprawiedliwość, Vox i Fratelli d’Italia należą do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (CRE). Fidesz niedawno wziął „rozwód”, nie bez aktywnego udziału Donalda Tuska, z Europejską Partią Ludową (EPL) i dopiero szuka sobie miejsca.

 

Francuska gazeta, uważana za „centroprawicową”, opisuje, że nowa grupa sprzeciwiałaby się „tworzeniu europejskiego superpaństwa”, a dalej cytuje Ewę Marciniak, „politolog z Polskiej Akademii Nauk” (jest pełnomocnikiem dziekana ds. równości na UW), jako „polską ekspertkę”. Ta wskazała, zresztą poniekąd słusznie, na kilka różnic i problemów w tworzeniu nowej grupy: „rozbieżne stanowisko wobec Moskwy, aborcji, ruchu LGBT czy historycznych zaszłości”. 

 

Z kolei France Info cytuje premiera Polski Mateusza Morawieckiego, który ocenił, że mamy obecnie „punkt zwrotny w historii Europy, Unii Europejskiej, suwerennych państw członkowskich UE”. Dodaje tu wypowiedź Katalin Novak, węgierskiej minister ds. rodziny, która mówiła, że „celem Fideszu jest zapewnienie jak najmocniejszej reprezentacji narodowej, pro-wolnościowej, antyimigracyjnej i szanującej tradycyjne wartości rodzinne w europejskim procesie decyzyjnym”.

Publiczna rozgłośnia za AFP widzi w tym dość przyziemnie przede wszystkim samoobronę Warszawy i Budapesztu wobec „unijnych mechanizmów”, które mogą spowodować „zawieszenie wypłaty środków europejskich w przypadku naruszenia zasad praworządności”.

Zainteresowanie francuskich mediów warszawskim spotkaniem specjalnie nie dziwi, zarówno ze względu na kontekst swoich wyborów prezydenckich, ale też perspektywę zmian, które być może czekają UE. Stymulatorem może tu być przede wszystkim powstanie nowej, lewicowej koalicji w Niemczech. Otwiera to drogę ze względu na ciężar tego kraju i zapisane w umowie koalicyjnej punkty, do próby federalizacji całej Unii. Francja niekoniecznie chciałaby się pod tym pomysłem podpisać. W PE istnieje też dość skomplikowana dla Francuzów sytuacja, w której partia prezydencka LREM ma swoją i to niezbyt liczną grupę Renev, a do największej frakcji Ludowej należy akurat opozycyjna partia centroprawicowa Republikanie.

Walka o wpływy w PE będzie jedynie odbiciem szerszych zabiegów o kształt i przyszłość całej Unii. Ujawnienie przez lewicową gazetę „Liberation” skandali na szczeblu KE, TSUE, czy trybunału obrachunkowego UE, może być wyjęciem pierwszej cegły z muru dotychczasowej konstrukcji. Skandale korupcji, kumoterstwa, lobbingu nie są tam niczym nowym, by przypomnieć słynną komisarz, a wcześniej premier Francji Edith Cresson, która załatwiała unijne „fuchy” swojemu… dentyście. Teraz zapowiadane są kontrole, a być może próby restrukturyzacji i zmiany pewnych układów.

Ryby psują się od głowy, ale w przypadku UE, czując niewłaściwe zapachy, do niedawna po prostu odwracano nosy. Jeśli teraz brudy wyciąga się na jaw, to trudno nie zauważyć, że ma to miejsce w momencie, kiedy niemiecka chadecja traci władzę, a na scenę wchodzą tam nowe siły rządzące związane z lewicą. Można postawić tezę, że duże przetasowania czekają nie tylko PE, ale i inne instytucje unijne. Spotkanie prawicy w Warszawie to margines tych zmian. Być może odbywa się przez przypadek w dobrym czasie, a być może będzie wręcz katalizatorem działań dla np. grup lewicy, by przeciwstawić „populistom” wspólny „front”, a w rzeczywistości forsować idee federalizmu jeszcze szybciej.

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 131 767 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram