7 maja 2021

Jak zapobiec tlącej się we Francji wojnie kulturowej? Profesor radzi Macronowi

(Kremlin.ru, CC BY 4.0 , via Wikimedia Commons)

Czy można jeszcze zapobiec tlącej się wojnie kulturowej we Francji? Na takie pytanie próbuje odpowiedzieć Brigitte Granville, emerytowana prof. międzynarodowych stosunków ekonomicznych w School of Business and Management na Queen Mary University w Londynie i dyrektor Centre for Globalization Research.

Zauważa ona, że prezydent Emmanuel Macron, w przemówieniu upamiętniającym 200. rocznicę śmierci Napoleona Bonaparte stara się zmierzyć ze wszystkimi aspektami spuścizny cesarza, ale „akt równoważenia” może nie wystarczyć, by powstrzymać wojnę kulturową.

„Dziedzictwo Napoleona od dawna dzieli. Wielbiciele chwalą jego rolę w tworzeniu nowoczesnego państwa francuskiego; jego przeciwnicy potępiają go jako kolonizatora, który zniewolił miliony. Ale problem stał się szczególnie gorący dzisiaj, w następstwie opublikowania w zeszłym miesiącu listu otwartego 20 emerytowanych generałów” – czytamy na stronie project-syndicate.org.

Wesprzyj nas już teraz!

Profesor przypomniała apel głęboko zaniepokojonych generałów, którzy uważają, że Francja ulega „dezintegracji” z powodu kilku „śmiertelnych niebezpieczeństw”, w tym „islamizmu i hord banlieue” (biednych przedmieść zdominowanych przez imigrantów). Kolejnym zagrożeniem jest ruch antyrasistowski, który „gardzi naszym krajem, jego kulturą i tradycjami”.

Autorka opinii sugeruje, że prognozy o zbliżającym się rozpadzie Francji nie są nowe. W 2015 r. Michel Houellebecq w swojej książce „Submission” wieścił rządy islamskie we Francji wspierane przez starą świecką lewicę. Tak, jak powieść Houellebecqa została potępiona przez premiera Manuela Vallsa, tak teraz list zatroskanych generałów potępił premier Jean Castex.

Jednak zdanie generałów podziela wielu obywateli. Do tej pory pod listem podpisało się tysiące aktywnych i emerytowanych żołnierzy, a najnowsze sondaże sugerują, że podobne obawy jak autorzy listu ma większość Francuzów (58 proc. społeczeństwa). Opinia publiczna jest zgodna, że nie może być tak, iż jakieś miasto, czy dzielnica nie respektują prawa Republiki.

List generałów, a także jego dobre przyjęcie przez społeczeństwo jedynie potwierdza to, o czym media już dawno donosiły, że wielkim problemem w krajach Europy Zachodniej, a zwłaszcza Francji są getta muzułmańskie, tzw. strefy, do których policja boi się wchodzić, gdzie obowiązuje prawo szariatu.

W listopadzie 2005 r. po trzech tygodniach zamieszek wywołanych przypadkową śmiercią dwóch czarnych młodych ludzi uciekających przed policją, prezydent Jacques Chirac ogłosił stan wyjątkowy.

Opinia publiczna we Francji jest przekonana, że ponownie szykują się wielkie zamieszki, a władza nie jest przygotowana, by sobie z nimi poradzić.

Francuzów niepokoi także siła oddziaływania ruchu Black Lives Matter (BLM), który w zeszłym roku – mimo surowego zakazu demonstracji – zgromadził tysiące kolorowych migrantów.

Prof. Granville sugeruje, że gdyby ruch BLM połączył siły z „żółtymi kamizelkami” – protestujący, którzy w 2018 r. organizowali wielkie demonstracje w związku z podwyżką cen paliwa spowodowaną podatkiem węglowym, a który został brutalnie stłumiony przez policję (było ponad tuzin ofiar śmiertelnych) – może być siłą trudną do powstrzymania. Zarówno imigrantów, jak i „żółte kamizelki” łączy niski poziom życia, wysokie bezrobocie i przemoc policji.

Autorka zauważa także radykalne różnice np. biali młodzi ludzie wywodzący się spośród biedoty „żółtych kamizelek” krytycznie patrzą na kolorowych rówieśników jako „rozpieszczonych pasjonatów pomocy społecznej”.

Ekonomistka, która ma obywatelstwo zarówno francuskie, jak i brytyjskie uważa, że „ci, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa, nawet pod względem przestrzennym i nie mają możliwości ucieczki przed trudnymi, często brutalnymi warunkami, mogą odczuwać coraz większą urazę do swojej społeczności i kraju. Takie środowisko może stać się inkubatorem fanatycznego islamizmu. Nie można sobie wyobrazić silniejszego paliwa dla wojny kulturowej niż nazbyt częste śmiertelne ataki, którym towarzyszą okrzyki „Allahu akbar”, takie jak te ostatnio przeprowadzane przeciwko wiernym w kościele katolickim w Nicei i policjantce w mieście na południowy zachód od Paryża (żeby wymienić dwa przykłady)” – czytamy.

Sytuację pogarsza fakt, że niewiele osób w kraju jest zadowolonych z obecnej władzy. Autorka wskazuje, że Macron, chcąc wygrać reelekcję z Marine Le Pen, która poparła list generałów, będzie musiał „wyróżnić się na tle konkurencji, potwierdzając uniwersalistyczny francuski ideał obywatelstwa – taki, który w przeciwieństwie do wielokulturowości, wykracza poza rasowe pochodzenie i przekonania religijne”.

Jej zdaniem, w praktyce Macron powinien przekierować ogromne środki publiczne przeznaczone na utrzymywanie biurokracji na policję i sądy, a także wykonać konkretne gesty pojednawcze wobec osób po obu stronach wojny kulturowej. Na przykład – wg niej – powinien z jednej strony wprowadzić politykę „zero tolerancji” w gettach muzułmańskich, z drugiej, by uspokoić imigrantów – winien zalegalizować narkotyki.

Źródło: project-syndicate.org

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram