7 listopada 2021

„Kultura samouwielbienia” i ideologia gender w korporacjach. Celebracja grzechu obowiązkiem?

(Zdjęcie ilustracyjne. pixabay.com)

Casey Chalk, historyk i teolog z wykształcenia, publicysta m.in. „Crisis Magazine” i „The American Conservative” opisuje na łamach portalu „Catholic World Report”, w jaki sposób korporacje wprowadzają ideologiczną rewolucję gender. Sprzyja temu hołubiona w nich „kultura samouwielbienia”.

Chalk wskazuje jak w korporacji należącej do „Pięćdziesięciu najlepszych pracodawców” magazynu „Forbes” realizuje się agendę mniejszości seksualnych. Regularnie wysyła się do pracowników e-maile, w których używając „profesjonalnego żargonu” tłumaczy się „zawiłości alternatywnych stylów życia”.

W jednym z nich wskazano linki do najczęściej zadawanych pytań odnośnie „bardziej biseksualnego miejsca pracy” i referencji pracowników. „Niektórzy ludzie biseksualni praktykują konsensualną niemonogamię, w której mają wielokrotne, kochające, romantyczne lub seksualne relacje za wiedzą i zgodą wszystkich zaangażowanych stron struktury” – wyjaśniono.

Wesprzyj nas już teraz!

Chalk komentuje, że oto mamy niemal „klinicznie i profesjonalnie – ze starannie dobranym żargonem – wyjaśnienie zawiłości alternatywnych stylów życia seksualnego, przy jednoczesnym zachowaniu imprimatur akademii i jej technokratycznych strażników”.

Dodaje, że próba zadawania pytań tak zwanym biseksualistom odnośnie tego, co to znaczy być w związku małżeńskim i mieć dzieci, a mimo to publicznie głosić i praktykować „biseksualizm”, może spotkać się z oskarżeniami o „bigoterię”.

Autor zwraca jednak uwagę na coś o wiele bardziej istotnego: na hołubienie w korporacjach swoistej „kultury samozadowolenia”. Pisze o specyficznej nowej rzeczywistości społeczno-politycznej, w której hołubi się osoby z subkultury LGBTQI+, jednocześnie atakując katolików, odważnie występujących np. przeciwko aborcji.

Dodaje, że „kultura samouwielbienia” praktykowana w korporacjach opiera się na „narcystycznym samocelebrowaniu, które nie może znieść sprzeciwu, a zatem musi dominować w każdym zamieszkiwanym przez siebie ekosystemie społecznym, czy to w apartamentach typu C, federalnych przestrzeniach pracy, czy na publicznym placu. – Jestem wspaniały – deklarują jej zwolennicy”.

Kwestionowanie tego, co robią narcystyczni pracownicy jest odbierane jako atak na „ich osobowość”, a w konsekwencji także na korporację, ponieważ przekłada się na złe samopoczucie tychże pracowników i są oni nieszczęśliwi, a przez to mniej wydajni w pracy. „Wolność słowa, a nawet wolność wyznania muszą ugiąć się przed tożsamością seksualną i płciową” – komentuje publicysta.

Przywołuje słowa francuskiego jezuity, teologa o. Jean Daniélou (1905-1974), który w swoim eseju pt. „Modlitwa jako problem polityczny”, przypomnianym niedawno przez Cluny Media, pisał: „Człowiek technologiczny jest częścią zbiorowości egocentrycznej. O ile [ci, którzy przyjmują świecki, technologiczny światopogląd] uważają się za bardziej godnych podziwu, o tyle są o wiele mniej skłonni do podziwiania czegokolwiek większego niż oni sami”.

Chalk – podobnie jak już to zauważyło wielu pisarzy – stwierdza, że wielu przyjęło świecki, materialistyczny światopogląd i uwierzyło, że sami mogą się zbawić, a płciowe i seksualne fiksacje zasługują na „najwyższą cześć”, kosztem tego co transcendentne i boskie. „W ten sposób – komentuje – nasza kultura jest coraz bardziej zdominowana przez narrację o samouwielbieniu, czczeniu siebie. I to samouwielbienie wprowadza nową, nieoczekiwaną formę barbarzyństwa”.

O. Daniélou wskazuje, że barbarzyństwo daje się odczuć „nie tylko w instynktownym antagonizmie wobec przeciwników, ale także w sposobie postrzegania osoby ludzkiej”. Wyjaśnia, że wielu musi zostać złożonych w ofierze rewolucji np. bezbronne dzieci w łonie matki, ofiary rozwodów, ofiary relacji osób o różnych tak zwanych tożsamościach seksualnych, osoby poranione zwiedzione fałszywymi obietnicami fałszywych ideologii. „To barbarzyństwo jest następnie stopniowo narzucane całemu społeczeństwu (…), które jest zmuszane do świętowania lub do oddawania się takim zachowaniom”.

Ludzie – tłumaczy jezuita – winni mieć zapewnioną wolność religijną, by nie tylko publicznie praktykować religię, ale przede wszystkim, by „uporządkować swoje życie zgodnie z wymogami tej religii”. A „chrześcijanin żyje, pracuje i oddaje cześć zarówno w ramach własnej wspólnoty religijnej, jak i szerszej polis”. Dlatego winien mieć stworzone warunki nie do własnej samorealizacji, lecz do rozwinięcia cnót we wspólnocie, w której funkcjonuje na co dzień.

Niestety, rewolucja i jej „anormalne formy wyrażania siebie” ruguje świętość z otoczenia poprzez presję społeczną, polityczną i finansową na instytucje, które popierają postulaty subkultury LGBTQ.

Chrześcijanin jednak nie może skapitulować, wycofać się pod naporem rewolucji i ograniczyć się do kultu prywatnego. Chrześcijanin walczy o dostosowanie „państwa ziemskiego” do „państwa bożego”, służąc innym poprzez instytucje. W ten sposób ratuje swoją duszę. Sprawdzało się to w czasach wczesnego Kościoła, gdy święci odmawiali ofiarowania kadzidła bożkom, w czasach reformacji i sprawdzi się dziś.

Chalk prowokacyjnie zadaje pytanie czytelnikom, co zrobią, gdy celebracja grzechu stanie się obowiązkowa?

Źródło: catholicworldreport.com,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(15)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram