18 grudnia 2021

Manowce synodalizacji

(Fotograf: P. Scavuzzo/Pool/GgArchiwum: Zuma Press)

Synodalność jest w swym zamierzeniu totalna – ma wpłynąć na wszystkie poziomy życia Kościoła: sakramenty, dogmaty, doktrynę, prawo, dyscyplinę i samą strukturę. Celem zaś jest „kościół” fałszywy i zsekularyzowany, którego nie będzie można w żaden sposób odróżnić od instytucji tego świata – mówi Arkadiusz Stelmach, wiceprezes Stowarzyszenia Księdza Piotra Skargi, w rozmowie z Henrykiem Matyskiem.

 

Na początku XXI wieku badaczka procesu rozkładu cywilizacji chrześcijańskiej Marguerite Peeters zauważyła, że na Zachodzie postulaty postmodernistycznej, neomarksistowskiej rewolucji kulturowej w sferze świeckiej zasadniczo zostały już zrealizowane i obecnie wzięto na cel Kościół katolicki. Czy rozpoczynający się właśnie w Kościele proces synodalny nie stanie się przypadkiem areną ostrego starcia między Rewolucją a Kontrrewolucją?

Wesprzyj nas już teraz!

– Nie przypadkiem, ale całkiem celowo. Marguerite Peeters zauważyła, że to przecież religia, a nade wszystko Kościół katolicki poprzez posiadanie powszechnego magisterium stanowi najpoważniejszą przeszkodę dla rewolucji seksualnej.

Inżynierowie społeczni – zauważa belgijska myślicielka – zdają sobie sprawę, że jeśli uda się im zachwiać fundamentami religii w tych kwestiach, ich zwycięstwo będzie zupełne i definitywne. Ich celem jest przekształcenie religii w „siłę działającą na rzecz zmian” i uczynienie seksualności dominującym wątkiem dyskursu religijnego.

 

A co to ma wspólnego z procesem synodalnym w Kościele?

– Sporo. Każda rewolucja na przestrzeni dziejów znalazła sobie zwolenników wewnątrz Kościoła. Nie inaczej jest z dzisiejszą zachodnią rewolucją kulturową, której istotnym elementem jest rewolucja seksualna.

Upodobana przez papieża Franciszka droga synodalności wiedzie właśnie ku tym sferom. Zauważmy, że w gronie najważniejszych problemów dyskutowanych na synodach ostatnich lat znalazły się takie kwestie, jak wprowadzenie Komunii Świętej dla rozwodników żyjących w powtórnych związkach (synod o rodzinie) czy usiłowanie zmiany katolickiego nauczania w kwestii homoseksualizmu (synod o młodzieży). Wielu modernistów żywiło nadzieję, że synod amazoński zainicjuje dekonstrukcję sakramentalnego kapłaństwa poprzez wprowadzenie diakonatu kobiet oraz zniesienie celibatu. To jest wyraźnie wytyczona droga z jasno postawionym celem.

 

Ale na dotychczasowym etapie tej drogi, co do formy opartym jeszcze na tradycyjnym podejściu, moderniści nie osiągnęli wszystkiego. Po fiasku synodu amazońskiego papież Franciszek zapowiedział więc zwołanie synodu o synodalności.

– Zgodnie z konstytucją apostolską Episcopalis communio z roku 2020 synod przestał być ciałem doradczym Ojca Świętego i zaprojektowany został jako proces. To niezwykle ważna cecha Rewolucji – najwybitniejszy jej badacz, Plinio Corrêa de Oliveira, dowodzi, że zarówno kryzys toczący społeczeństwa Zachodu, jak i wynikająca z niego Rewolucja, mają charakter procesualny. Jest to długi łańcuch przyczyn i skutków, który wyłoniwszy się w pewnym momencie z wielką siłą w najgłębszych zakątkach duszy i kultury człowieka Zachodu, wywołuje kolejne konwulsje – pisze brazylijski myśliciel, by z miejsca podkreślić, że nie wolno dopatrywać się w tym procesie żadnej przypadkowości.

Zgodnie więc z założeniem procesualności, wprowadzono dwustopniowość prac synodalnych. Pierwszym stopniem mają być bardzo demokratyczne konsultacje z wiernymi na poziomie episkopatów krajowych, a następnie, na drugim etapie – zjazdy biskupów w Rzymie.

Postępując zgodnie z logiką myśli i praktyki rewolucyjnej (marszu przez instytucje), dokonano dekonstrukcji faktycznego znaczenia synodu, by pod pojęciem synodalności ukryć treść i rzeczywistość zupełnie inną – do końca nie zdefiniowaną.

Tymczasem w Niemczech, będących lokomotywą światowego modernizmu, już od roku 2018 trwa Niemiecka Droga Synodalna, czyli lokalny proces rewolucyjny uznany przez instytucje niemieckiego Kościoła katolickiego. W jego agendzie znalazły się cztery punkty: podział władzy w Kościele, kapłaństwo kobiet, zmiany w etyce seksualnej i zniesienie celibatu kapłańskiego.

Niemcy otwarcie przyznają, że widzieliby chętnie synodalność papieża Franciszka na modłę synodalności teutońskiej.

 

I rzeczywiście proces synodalny Franciszka co do formy i treści zaczyna wyglądać jak franczyza drogi synodalnej znad Renu i Łaby…

– Już w roku 2015 Niemcy – ustami kardynała Reinharda Marxa – przyznali, że nie chcą być filią Rzymu. Obecnie wygląda na to, że Rzym i cały Kościół mogą się stać filią niemieckiej drogi synodalnej.

No bo zupełnie jakby na zamówienie modernistów niemieckich papież stwierdza, że synod o synodalności nie będzie jednorazowym wydarzeniem, czyli synodem w tradycyjnym wydaniu, ale stanie się globalnym wieloletnim procesem. Jakiś proces rzeczywiście ma miejsce i jakiś duch podpowiada dynamiczne zmiany, modyfikacji bowiem ulegają postanowienia konstytucji apostolskiej Episcopalis communio z jesieni 2020 roku: do dwóch poziomów (lokalnego i rzymskiego) doszedł trzeci – europejski.

 

Jak trafnie zauważył arcybiskup Stanisław Gądecki, synod na temat synodalności de facto staje się soborem.

– Tak, soborem, i to w nowej procesualnej formie. Soborem, który nie ma zdefiniowanych celów. Samo brzmienie tematu tego synodu-soboru: Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja ukazuje jego mglisty i tajemniczy charakter.

Warto tu zacytować wybitnego znawcę synodalności pontyfikatu papieża Franciszka, redaktora Pawła Chmielewskiego, który zauważył, z jakimi trudnościami muszą się mierzyć moderniści, wchodząc na drogę synodu-soboru-procesu.

Pisze on: Sprytnie to pomyślane: nie chodzi już o to, by zbierać biskupów z całego świata i przedstawiać im konkretne problemy. Nie, to nie działa, to budzi opór, a w światowym episkopacie nie ma wciąż tylu zaprzedanych światowemu porządkowi, by wystarczyło do zadekretowania budowy nowego Kościoła. Większość jest miałka, śpi, ale to ciągle Apostołowie, a nie Judasze! Dlatego zrodził się plan zadekretowania synodalności jako sposobu istnienia Kościoła: tak, by w przyszłości nie były już potrzebne żadne sobory ani żadne synody biskupów; aby wystarczała jedynie rewolucyjna wola odważnych przywódców kościoła tego świata.

 

Kim są ci przywódcy kościoła tego świata?

– To moderniści. Proces synodalny realizuje nienowy w sumie program modernistów, zwłaszcza skupionych w tak zwanej mafii z Sankt Gallen. Nieformalny lider tej grupy kardynał Carlo Maria Martini z Mediolanu stwierdził w roku 2012, że Kościół jest zacofany wobec świata o dwieście lat. O dwieście lat – czyli o czas, który upłynął od rewolucji francuskiej. Ta zaś, jak pamiętamy, obaliła monarchię, wprowadziła demokrację i egalitaryzm w społeczeństwie oraz za pomocą kodeksu Napoleona upowszechniła rozwody.

Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć, że kardynał Martini (nieżyjący już) popierał Komunię Świętą dla rozwodników i kolegialność w rządzeniu Kościołem. Papież Franciszek zaś nazwał go ojcem Kościoła, postacią prorocką, człowiekiem rozeznania i pokoju.

O rewolucyjnym obliczu zjawiska nowej synodalności mówi dobitnie dokument niemieckiej drogi synodalnej z 1 października 2021 roku, przedstawiający rekomendacje niemieckich katolików dla Kościoła powszechnego. Postuluje on akceptację wszelkiej aktywności seksualnej (homoseksualizmu, masturbacji i rozmaitych relacji heteroseksualnych poza małżeństwem), o ile tylko dokonują się one za zgodą partnera. Inna propozycja tam zawarta dotyczy kobiecego diakonatu oraz dążenia do kapłaństwa kobiet. No i, oczywiście, zakwestionowano celibat kapłański.

 

Dziś rewolucjoniści zwą się modnie agentami zmiany, co zresztą doskonale oddaje ich zamierzenia, gdyż dążą oni do przekształcenia religii w siłę, która ma wspierać Rewolucję…

– I, rzecz jasna, najbardziej im zależy na Kościele katolickim, jako na prawowitej Owczarni Chrystusowej.

Już w XIX wieku błogosławiony papież Pius IX napisał: Niestety są tacy, którzy sprawiają wrażenie, że pragną iść w zgodzie z naszymi wrogami i usiłują doprowadzić do przymierza między światłością a ciemnością, do układu między sprawiedliwością a nikczemnością, za pomocą doktryn tak zwanego liberalnego katolicyzmu.

A przywołany już w naszej rozmowie Plinio Corrêa de Oliveira, definiując Rewolucję jako ruch, który zmierza do zniszczenia prawowitej władzy lub porządku i zastąpienia ich nieprawowitą władzą lub stanem rzeczy (celowo nie mówimy o „porządku rzeczy”), precyzował dodatkowo jej podstawowe cechy charakterystyczne, którymi są: gnostycyzm i egalitaryzm.

Obserwując współczesne zjawisko synodalności, bez trudu odnajdziemy w nim cechy gnostycyzmu. Przejawia się on w metaforycznym, rozmytym i niejasnym przekazie; w niechęci do strony formalnej i widzialnej Kościoła; w odrazie do jasno określonej eklezjalnej struktury i klarownej doktryny, ba, nawet do tradycyjnej estetyki. Gnostycyzm manifestuje się w zdecydowanym postawieniu na pierwiastek „duchowy” przy jednoczesnym odrzuceniu rzekomo skompromitowanej materii i formy.

Egalitaryzm jest jeszcze bardziej widoczny – w odchodzeniu od struktury hierarchicznej Kościoła i stopniowym wprowadzaniu demokracji, nie tylko w sferze władzy, ale również w sferze nauczania. Wedle nowej nauki „katolickiej” to lud – by nie powiedzieć „kolektyw” – ma decydować, co jest katolickie.

 

Nie na próżno więc rzecznicy synodalności mówią – i to mówią wprost – że jest ona procesem, w wyniku którego Kościół się całkowicie zmieni.

– Synodalność jest w swym zamierzeniu totalna. Totalność jej polega na tym, że ma ona wpłynąć na wszystkie poziomy życia Kościoła: sakramenty, dogmaty, doktrynę, prawo, dyscyplinę i samą strukturę.

Celem zaś jest „kościół” fałszywy i zsekularyzowany, którego nie będzie można w żaden sposób odróżnić od instytucji tego świata. Będzie to kościół splugawiony nieczystością i usprawiedliwiający bezeceństwa rewolucyjnego świata. Więcej, ten „kościół” – jako wierne narzędzie Rewolucji – będzie prześladował prawdziwych katolików, czyli prawdziwy Kościół, który być może zostanie zmuszony do działania w podziemiu.

 

Synodalność ma objąć cały Kościół powszechny. Nie ominie więc i Polski.

– W Polsce od początku roku 2021 działa instytucja pod nazwą Kongres Katoliczek i Katolików, na czele której stoi między innymi kontrowersyjny dominikanin Paweł Gużyński oraz profesor prawa z uniwersytetu w Osnabrück Fryderyk Zoll (tu ciekawostka: biskupem Osnabrück jest Franz-Josef Bode, wielki modernista i orędownik zmiany nauczania na temat homoseksualizmu…).

Z tegoż Kongresu Katoliczek i Katolików płyną wyraźne sygnały, że jego liderom bardzo zależy na nowym spojrzeniu na kwestie homoseksualizmu – już zdążyli zorganizować nad Wisłą występ brytyjskiego działacza homoseksualnego, byłego zakonnika, Martina Pendergasta.

Podobnie polski delegat na synod o synodalności z ramienia episkopatu, profesor Aleksander Bańka, człowiek świecki, wśród najpilniejszych wyznań dla Kościoła wymienia kwestię, jak odpowiedzieć na to, o co prosi Stolica Apostolska w swoich dokumentach – aby otoczyć duszpasterską opieką osoby homoseksualne.

Pytanie więc, które podejście do homoseksualizmu zwycięży na drodze synodalnej: czy tradycyjnie katolickie, czy też to, którego promotorami są były karmelita Martin Pendergast i czynny jezuita James Martin…

 

To doprawdy zdumiewające, że synodalność będąca między innymi próbą demokratyzacji Kościoła rozpoczyna się akurat w czasie, w którym kryzys i bankructwo liberalnej demokracji ujawniły się tak mocno, jak jeszcze nigdy dotąd.

– Owszem, zwłaszcza czas tak zwanej pandemii, skutkujący wprowadzaniem drakońskich obostrzeń przez demokratycznie wybrane rządy liberalnego Zachodu, jeszcze bardziej to bankructwo ujawnił.

Demokracja gnije i nic jej nie uchroni przed upadkiem. A jak twierdzi wybitny myśliciel katolicki Erik von Kuehnelt-Leddihn, demokracja może upaść na dwa sposoby: albo ewoluując ku totalitarnej tyranii, albo ulegając innej formie władzy w starciu wojennym, jak demokratyczne Ateny niedemokratycznej Sparcie. Jako że dziś żaden inny system polityczny nie jest jeszcze w stanie militarnie zagrozić światowej demokracji, bez przeszkód więc zmierza ona ku temu pierwszemu przeznaczeniu. Święty Jan Paweł II ostrzegał przed tym na kartach encykliki Centisimus annus, w której napisał jakże przejmujące słowa: Demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm. I właśnie to dziś obserwujemy.

 

A Plinio Corrêa de Oliveira…

Już w latach siedemdziesiątych XX wieku, czyli pół wieku temu, zauważył, że centrum walki między Rewolucją a Kontrrewolucją przeniosło się ze sfery doczesnej do sfery duchowej, a najważniejszym polem walki stał się Kościół katolicki. A jest to walka o niewyobrażalną stawkę. O to, byśmy nigdy nie ujrzeli sceny, w której na Jasnej Górze przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej w tęczowej aureoli, kapłanka z subkultury LGBT będzie błogosławiła związek homoseksualny.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

____________________________________________________________________________________________________________________

 

Synodalność. Koniec Kościoła jaki znamy?

 

Od października na całym świecie trwa proces synodalny. Także w Polsce w większości diecezji prowadzone są przez biskupów i ich delegatów konsultacje z wiernymi. Mało kto wie jednak, czym tak naprawdę jest synodalność, skąd wzięła się idea obecnego procesu oraz dokąd on zmierza; niejasne są też zasady rządzące konsultacjami. Te i wiele innych wątpliwości rozwiera broszura wydana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi.

„Synodalność. Koniec Kościoła jaki znamy?” to unikatowe w skali Polski i świata opracowanie na temat, jaki dotyka już niemal wszystkich katolików. W broszurze przedstawiamy Państwu historię idei synodalnej i cele, do których proces zmierza.

Tego nie można przeczytać w żadnych głównych mediach katolickich, bo fakty, jakie ujawniamy, nie zawsze odpowiadają oficjalnej narracji o synodalności…

Broszura trafiła już do ponad 20 tysięcy księży w całej Polsce. Otrzymujemy wiele głosów świadczących o tym, że okazuje się ogromną pomocą w prowadzeniu procesu synodalnego w parafiach i diecezjach. Chcemy, by mogli z nią zapoznać się jednak nie tylko kapłani, ale wszyscy polscy katolicy, dlatego udostępniamy teraz broszurę w sieci. Każdy z Państwa może ją pobrać, zyskując unikatowe źródło wiedzy na temat procesu synodalnego. W ten sposób możliwe stanie się bardziej świadome uczestnictwo w procesie synodalnym, pozwalające uniknąć wielu pułapek.

Ostatecznie chodzi przecież o to, by Kościół odnawiał się w prawdzie Ewangelii. Proces synodalny został w punkcie startu zdominowany przez środowiska, które o przyszłości katolicyzmu nader często myślą w sposób światowy. Chcemy przełamać to zjawisko i zaprosić Państwa do podjęcia pracy na rzecz autentycznej odnowy, szanującej szczerą pobożność i jedność z Tradycją.

Oby nasza broszura służyła wszystkim Czytelnikom i Kościołowi: jednemu, świętemu, powszechnemu i apostolskiemu. 

 

Kliknij w link poniżej lub w okładkę aby pobrać wyjątkową broszurę 

SYNODALNOŚĆ. KONIEC KOŚCIOŁA JAKI ZNAMY?

 

____________________________________________________________________________________________________________________

 

ROZMOWA Manowce synodalizacji została opublikowana w 83 nr magazynu POLONIA CHRISTIANA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(29)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie