2 sierpnia 2021

O ministrze Niedzielskim mówią „psychopata”. Czy zasłużenie?

(For. Adam Chelstowski / Forum)

Minister Adam Niedzielski, jeśli dłużej będzie zasiadał w ministerialnym fotelu, może stać się jednym z najbardziej kontrowersyjnych ministrów w III RP. Już teraz określany jest przez publicystów, polityków czy tzw. zwykłych zjadaczy chleba mianem „psychopaty”.

W tym kontekście słowo „psychopata” jest oczywiście obraźliwe i służy raczej jako epitet. Choć psychopatia to zaburzenie, które nie jest uznawane za chorobę i mogą na nie cierpieć także ludzie nie przejawiający na pierwszy rzut oka żadnych niepokojących zachowań. Tak zwaną osobowość psychopatyczną opisał ciekawie Robert D. Hare w książce „Psychopaci są wśród nas” uzmysławiając, że psychopatą może być nasz kolega, człowiek przypadkowo mijany na ulicy czy współpracownik. Co więcej, psychopaci ze swoimi manipulatorskimi skłonnościami doskonale sprawdzają się na kierowniczych stanowiskach. A zatem niekoniecznie są to – jak nierzadko się uważa – mordercy czy sadyści.

Nie piszę tego po to, by dowieść, iż minister Adam Niedzielski jest psychopatą. Nie ma sensu tego roztrząsać. W każdym razie pewne jest jedno: minister Niedzielski w swojej praktyce sprawowania urzędu hołduje pewnym ideom, które są społecznie szkodliwe. I niewykluczone, że właśnie dlatego niektórzy nazywają go – przypuszczam, że zupełnie niesprawiedliwie – psychopatą właśnie.

Wesprzyj nas już teraz!

Szaleństwa rozumu

Adam Niedzielski z pewnością należy do osób zachwyconych wszelkimi empirycznymi danymi. Można odnieść wrażenie, że dla niego to czego nie da się policzyć – ludzkie emocje, stan psychiczny, relacje społeczne – nie istnieje. Owszem, bywali tacy, którzy zachwycali się jego samokontrolą, gdy tłumaczył decyzje w sprawie kolejnych ograniczeń i restrykcji. Ale przecież opanowany był o tyle, o ile panował nad sytuacją – ogłaszał lockdowny, cytował dane, szukał uzasadnienia dla zamykania ludzi w domach. Ale kiedy konfrontował się ze zdaniem przeciwnym, popadał w dogmatyzm i stawał się nerwowy. Negował wszystko, co nie mieściło się w jego wizji świata. Kiedy w trakcie jednej z audycji dziennikarka zacytowała Niedzielskiemu pytanie internauty o odpowiedzialność ministra zdrowia za nadliczbowe zgony osób niechorujących na COVID oraz możliwą dymisję ze stanowiska, obruszył się i – zamiast zając stanowisko wobec w zasadzie normalnego pytania krytycznego wobec władzy obywatela – obsztorcował prowadzącą rozmowę za zadawanie takich, a nie innych pytań.

Niedzielski głęboko wierzy w potęgę ludzkiego rozumu. Musi wszystko sobie zracjonalizować, opisać liczbami, zastosować algorytmy. Rygorystycznie odrzuca to, co może stanowić przesłankę do podważenia cytowanych przez niego wyników badań. Często przybiera to wręcz komiczne formy, jak choćby w przypadku cytowanych badań dotyczących zakażeń w klubach fitness, przeprowadzonych rok temu w innym kraju i zupełnie innych warunkach niż polskie. A mimo to stanowiły one dla Niedzielskiego, z niezrozumiałych powodów, jakiś niekwestionowany wyznacznik do podejmowania radykalnych decyzji.

Minister uznał, że potęga ludzkiego rozumu jest właściwie niczym nieograniczona, że jest on zdolny do tego, by opanować naturę, w tym także epidemię. Brak świadomości, że natura ludzka posiada pewne ograniczenia, prowadzi chociażby do ślepej wiary w to, iż jedyną receptą na walkę z pandemią są szczepionki. Naturalne obawy ludzi przed przyjęciem preparatu, który został warunkowo przecież dopuszczony do stosowania, Niedzielski uznaje za niepoważne, foliarskie i równe twierdzeniu, że ziemia jest płaska. Podważa narrację o eksperymencie medycznym, ale równocześnie – mimo powszechnej dostępności szczepionek – utrzymuje stan epidemii, w obawie przed kolejnymi falami zakażeń.

Co więcej, z wypowiedzi Niedzielskiego wynika, że podchodzi on podejmowanych przez siebie decyzji bezkrytycznie, bo – to znana formuła – „taki był wówczas stan wiedzy”. Tymczasem od roku stan wiedzy na temat metod walki z pandemią nie uległ zasadniczej zmianie – nie wynaleziono żadnego leku, ale za to nie brakuje dowodów, że lockdowny nie działają. Nie jest to jednak przekonujące dla Niedzielskiego – z kręgów rządowych słychać już bowiem pomruki, że kolejne zamknięcie kraju szykuje się wczesną jesienią.

Gdy postawa absolutyzowania potęgi ludzkiego umysłu spotka się z pragnieniem znakomitej organizacji, dochodzimy do miejsca, w którym znajdują się obecnie kraje azjatyckie, w tym Chiny, usiłujące multiplikować kolejnej mechanizmy kontroli społecznej. Kontrola ta daje Pekinowi – jeśli wsłuchać się w chińską propagandę – narzędzia skutecznej walki z zagrożeniami społecznymi: zarówno biologicznymi, jak i tych, jakie stwarzają ludzie dla samych siebie. Niedzielskiemu bliska wydaje się postawa znakomicie zorganizowanego społeczeństwa hierarchicznego, które nowoczesnymi technologiami jest w stanie poskromić naturę. Znakomicie w jego ustach brzmiałyby słowa Adama Kucharskiego, brytyjskiego epidemiologa, które niedawno ostrzegał, że jeśli świat nie zacznie kontrolować kontaktów za pomocą sztucznej inteligencji, nie sprostamy kolejnej pandemii. Zdaniem Kucharskiego, nie możemy bowiem stosować metod dystansowania społecznego znanych z minionych wieków. Należy korzystać z nowych technologii, pozwalających rzekomo szybciej eliminować niebezpieczeństwo. Co jednak jeśli nowe technologie przestaną być użytecznym narzędziem, a staną się groźnym przeciwnikiem człowieka?

Bazujący wyłącznie na artykułach z „Nature” czy „The Lancet”, Niedzielski nie widzi niczego poza liczbami, wskaźnikami czy – to bodaj ulubione jego słowo – parametrami. To dlatego, jak sam przyznał, nawet nie zainteresował się tym, ilu ludzi ucierpiało na skutek lockdownów, deprecjonując problem zamykanych restauracji. Jadąc ulicą Nowy Świat nie dostrzegł przecież, by jakaś restauracja stała zamknięta, a koledzy z rządu zapewnili go przecież, że poszkodowane branże otrzymują wsparcie. Czy to nie jest zaskakujące? Czy nie jest aktem wielkiej pychy postawa, gdy człowiek rekomendujący kontrowersyjne i bardzo szkodliwe rozwiązania, nawet nie zainteresował się tym, w jaki sposób rezonują one w społeczeństwie i gospodarce? Owszem, jest. No, chyba, że jest się bezwzględnie przekonanym o słuszności swoich decyzji.

Po czyjej stronie ryzyko?

Nie nam osądzać, czy minister Niedzielski jest psychopatą. Pewne jest jedno: bliskie są mu oświeceniowe ideały kultu nieograniczonej potęgi ludzkiego rozumu, przekonanie, że można okiełznać naturę za pomocą ludzkich zdolności. To oczywiście nierealne, dlatego też wszystkie próby poskromienia wirusa przy pomocy represji pachną tyranią, a nie troską o nasze zdrowie czy życie. Państwo nie jest w stanie opanować epidemii i dlatego zamiast dążyć do likwidacji ryzyka związanego z zachorowaniem za pomocą przymusu, powinno nam pozostawić jego podejmowanie. Wiosną ubiegłego roku udało się w wielu krajach ograniczyć zachorowania nie dzięki decyzjom państwa, lecz ludziom, którzy zamknęli się w domach i podporządkowali nakazom. Kolejne miesiące potwierdziły, że lockdowny nie są skuteczne, gdy niewielu chce się im podporządkować. A zatem rekomendacje, nie zakazy. Zachęcanie, a nie przymuszanie.

Sztampowe myślenie Niedzielskiego jest oczywiście zbieżne z logiką większości przywódców z naszego kręgu cywilizacyjnego. Kłopot w tym, że prowadzi nas w spiralę permanentnego stanu epidemii. Stanu strachu i nadziei, że państwo i mityczni naukowcy skupieni w jakiś cudownych radach intelektualistów – vide Rada Medyczna przy premierze – ze wszystkim sobie poradzą. Nie, nie poradzą. Dlatego tak nieporadnie się do tego zabierają.

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(62)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram