30 listopada 2021

Pomiędzy Kościołem a laickim światem, po pandemii, ten drugi wygrywa, co wyraża samo słowo „sekularyzacja”, która nieubłaganie posuwa się naprzód, podczas gdy kościoły są coraz bardziej puste. Ale atak pochodzi z dawnych czasów, przynajmniej z lat Soboru Watykańskiego II, w ślad za zaćmieniem konserwatywnego paradygmatu na całym Zachodzie – mówił watykanista i publicysta katolicki, Sandro Magister, podczas konferencji poświęconej katolickiej refleksji po epidemii koronawirusa.

Magister przypomniał podstawową zasadę, która odróżnia konserwatywną wizję świata od promowanego dzisiaj paradygmatu liberalnego. – Kultura konserwatywna wspiera prymat obowiązków, a nie praw, dominację pojęć ponadindywidualnych: naród, rodzina, tradycja, religia, do których jednostka musi się przystosować i być może poświęcić

Jak przypomina watykanista, Sobór Watykański II zakończył się w czasach postępującego już rozpasania liberalizmu i indywidualizmu, tak że nawet papież Paweł VI, odpowiedzialny za rewolucję soborową, jak i liturgiczną, został przez część hierarchii uznany za „zacofanego”, gdy wydał encyklikę Humanae vitae, broniącą ortodoksyjnego rozumienia ludzkiego życia.

Wesprzyj nas już teraz!

Od momentu obrania jednoznacznie postępowego kursu przez Pawła VI do agendy Kościoła, jak zauważa Sandro Magister, na stałe weszły tematy takie jak antykoncepcja, rozwody, aborcja, eutanazja, homoseksualizm, feminizm, kapłaństwo kobiet i celibat, a ich recepcja bynajmniej nie zawsze jest konserwatywna.

Zgodnego z naturalnym porządkiem rozumienia tych spraw bronili jeszcze Jan Paweł II i Benedykt XVI. Zainfekowanie Kościoła wirusem rewolucyjnego liberalizmu było jednak zdaniem Sandro Magistera nieuniknione, a za obecnego pontyfikatu osiąga ono moment krytyczny. – W przypadku papieża Franciszka wszystko to zostało odłożone na bok. Popiera on demontaż „rzymskiego katolicyzmu” [skodyfikowanego podczas wymienionych przez autora Soborów Trydenckiego i Watykańskiego I – red.] – przez kulturę dominującą faktycznie postrzeganego jako ciało obce – w imię nowej formy Kościoła niejasno określanego jako „synodalny” – przekonuje Magister.

Autor wykładu przyrównał postulat „powszechnego braterstwa” obecny w nauczaniu Franciszka do filozofii żydowskiego filozofa z przełomu XVII i XVIII wieku, Barucha Spinozy, który balansował na granicy panteizmu i ateizmu. – Jest to braterstwo, w którym człowiek Jezus po prostu pokazał ludziom, że tylko we wzajemnym oddaniu mają możliwość stania się „bogami”, jak rozumie to Spinoza: „homo homini deus” – tłumaczy uczony.

Konsekwencją przyjęcia takiej koncepcji jest konsekwentne milczenie na temat Boga podczas głoszenia przez papieża Franciszka ideologii ekologizmu. – Nic dziwnego, że w uroczystym apelu podpisanym 4 października przez papieża Franciszka wraz z patriarchą ekumenicznym Konstantynopola Bartłomiejem I, patriarchą Moskwy Cyrylem, wielkim imamem Al-Azhar Ahmadem Al-Tayyeba i innymi przywódcami religijnymi w drodze na konferencję w Glasgow dotyczącą zmian klimatu, na przestrzeni pięciu stron tekstu i 2350 słowo „Bóg” nie występuje ani razu. Podobnie jak słowa „stwórca”, „stworzony”, „stworzenie”. Natura jest tam definiowana jako „siła życiowa” – analizuje watykanista.

Sandro Magister poruszył także temat katolickiej wolności, wskazując, że wielu tradycyjnych katolików i konserwatystów ostro protestuje przeciwko przymusowi szczepień przeciw COVID-19, jednocześnie legitymizując libertariańskie pojęcie swobód obywatelskich i sięgając głębiej do katolickiej nauki społecznej. To osadzenie katolików w świecie, który całkowicie porzucił pojęcia związane z prawem naturalnym i z porządkiem objawionym, którego strażnikiem jest Kościół Chrystusowy, autor wystąpienia porównał do pierwszych wieków chrześcijaństwa i wielkiego wyzwania, jakie stało wówczas przez wyznawcami Chrystusa.

Pokusy w tamtych czasach były podobne do dzisiejszych. Pierwszą było dostosowanie się do dominujących wzorców kulturowych. Drugą zamknięcie się przed światem zewnętrznym, swego rodzaju okopanie. Trzecia polegała na ucieczce, albo zbiorowo do nowej ojczyzny, „ziemi obiecanej”, albo indywidualnie jako „ucieczką na pustynię” – tłumaczy publicysta. Zauważa on przy tym, że fakt, iż chrześcijanie oparli się wówczas tym pokusom sprawił, że „dali oni początek prawdziwej zmianie paradygmatów kulturowych – światopoglądu, wzorców zachowań, form wyrazu – stopniowo zdobywając mniej marginalną pozycję w sferze publicznej i wpływając na nią w coraz większym stopniu”.

Tę zmianę publicznego, a potem powszechnego światopoglądu Magister – używając określenia pisarza Michela Houellebecq’a – nazywa „mutacją metafizyczną”. Wskazuje on, że taka „mutacja” zbiorowych paradygmatów, czyli po prostu zwrot z powrotem stronę konserwatywnego światopoglądu wbrew pozorom nie jest dzisiaj wykluczony. Gdyby tak się stało, zwolennicy postępu okazaliby się podobni do pogan w upadającym cesarstwie rzymskim, a ów konserwatywny zwrot byłby „decydującą szczepionką” na chorobę liberalizmu trawiącą świat.

Stąd tak ważne jest zachowanie dziedzictwa chrześcijańskiego w nienaruszonym stanie, aby móc je krytycznie ponownie zaproponować we współczesnym świecie i je odrodzić. Z nauczania pierwszych chrześcijan i Ojców Kościoła – kończy Magister.

 

Źródło: espresso.repubblica.it

FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 863 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram