25 lipca 2021

Św. Jakub Apostoł był właśnie takim rycerzem i tak powinien funkcjonować w naszej świadomości – jako rycerz porywający się na rzeczy wielkie; pokazujący, że można, że poradzimy sobie z pomocą łaski i dodający odwagi wszystkim tym, którzy chcieliby poczekać na lepsze czasy, załamujących ręce, bo znowu coś się nie udało. Św. Jakub mówi: NIE! To jest ten moment, kiedy trzeba się bić za Chrystusa i kiedy trzeba iść z ufnością w Bożą moc, bo ona sprawi, że zwyciężymy. Św. Jakub wzywa nas do walki duchowej i do stawania w obronie wyznawców Chrystusa kiedy są atakowani i zalewani różnymi niebezpieczeństwami. Św. Jakub mówi nam to, co powiedział Panu Jezusowi: „MOŻEMY”, nie ma się czego wstydzić ani obawiać – mówi Ks. prof. Piotr Roszak, w rozmowie z Tomaszem Kolankiem.

Kiedy mówi się Apostołowie, to jakoś odruchowo myśli się o św. Piotrze, św. Janie, św. Mateuszu. Dlaczego w gronie Apostołów, których wymienia się w pierwszej kolejności bardzo często zapomina się o św. Jakubie Większym? Przyznam się, że sam należę do tego grona. Dopiero przygotowując się do rozmowy z Księdzem profesorem zdałem sobie sprawę jak fenomenalną, wspaniałą i oddaną Chrystusowi postacią był św. Jakub Większy.

W średniowiecznej Europie kult św. Jakuba był jednym z najbardziej rozpowszechnionych, o czym świadczą pielgrzymki, kościoły pod jego wezwaniem czy ikonografia. W jakimś sensie jest to wyrzut dla nas i wezwanie, abyśmy wrócili do korzeni apostolskich.

Wesprzyj nas już teraz!

Św. Jakub Większy to Apostoł, który zostawił nam klarowny przekaz na kartach Ewangelii. Niewiele się wprawdzie wypowiada, ale za to dużo czyni i jest tym, który razem ze swoim bratem – św. Janem, obaj są synami Zebedeusza i Salome – na pytanie Pana Jezusa: „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?” (Mk 10, 32-45) odpowiada: „Możemy”. Jest więc gotowy, chętny, w jakimś sensie również porywczy, by pójść z Chrystusem. Z tego powodu właśnie św. Jakub jest nazywany „Synem Gromu” w Nowym Testamencie.

Św. Jakub inspirował pierwsze pokolenia chrześcijan, ponieważ był tym, który szedł na krańce ówcześnie znanego świata, tam gdzie było najbardziej niebezpiecznie, gdzie wymagane było męstwo i odwaga, a on się nie bał podjąć tego typu wyzwań. Nie okopuje się, zamyka, wycofuje, ale szuka przyczółków dla sprawy Ewangelii.

Właśnie dzisiaj – w naszych czasach – warto wrócić do pamięci o tym Apostole, ponieważ bez wątpienia ma on wiele do zaproponowania wszystkim chrześcijanom i nie tylko w XXI wieku.

Św. Jakub jest we wszystkich najważniejszych momentach Ewangelii razem z Panem Jezusem. To właśnie on razem ze św. Piotrem i św. Janem był świadkiem Przemienienia Zbawiciela na górze Tabor. Podejrzewam, że w tym przypadku również zdecydowana większość katolików nie pamięta, że to właśnie św. Jakubowi było dane doświadczyć tego zaszczytu…

No właśnie… Bardzo często zapominamy również o tym i pamiętamy jedynie, że na górze Tabor był razem z Chrystusem św. Piotr, pierwszy z wymienianych wśród apostołów.

Ale proszę zauważyć, że praktycznie zawsze, kiedy na kartach Ewangelii dzieje się coś wielkiego Pan Jezus wybiera św. Jakuba. Był on m.in. właśnie na górze Tabor, przy uzdrowieniu córki  przełożonego synagogi Jaira, która była bliska śmierci czy w ogrodzie Getsemani tuż przed męką Chrystusa. Jest świadkiem mocy Chrystusa.

Św. Jakub pozostaje jednak w cieniu, zwłaszcza św. Piotra, a przecież razem ze swoim bratem św. Janem odegrał bardzo ważną rolę w Nowym Testamencie. Syn Boży powołał ich jako jednych z pierwszych i w kluczowych momentach byli zawsze blisko Zbawiciela.

Św. Jan jest z Chrystusem aż do samego końca, czyli śmierci na krzyżu. Później, kiedy Najświętsza Maryja Panna zostaje powierzona św. Janowi opiekuje się nią również św. Jakub, który, co wiemy z kart Ewangelii i szeregu podań tradycji apostolskiej mieszkał przecież razem ze swoim bratem i Maryją. Jest on więc blisko Matki Zbawiciela, opiekuje się nią i broni przed złem tego świata. To wyjaśnia późniejsze objawienie Maryi św. Jakubowi w Saragossie i ścisły związek z kultem maryjnym.

Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. Św. Jakub i św. Jan pochodzą z rodziny przedsiębiorczej. Ich ojciec Zebedeusz posiadał, dzisiaj byśmy to nazwali firmę rybacką nad Jeziorem Galilejskim. To właśnie tam św. Piotr i św. Andrzej współpracowali w „biznesie rybackim” jako mniejsi udziałowcy z Zebedeuszem i jego synami. O tym, że byli bardziej majętni świadczy wzmianka w Nowym Testamencie, że Zebedeusz miał więcej łodzi, w których pracowali inni rybacy. Myślę, że właśnie podczas wymagającej i trudnej pracy z ojcem i bratem św. Jakub ukształtował swój charakter. Dzięki tej swojej aktywności byli bardziej znani niż Piotr i Andrzej w lokalnej społeczności, więc nie ma się co dziwić, że w Wielki Piątek to św. Jan wprowadza św. Piotra na dziedziniec pałacu arcykapłana (J 18,16), a gdy próbuje się zadać cios pierwszemu Kościołowi to z rozmysłem wybiera się św. Jakuba, który ginie z rąk króla Heroda (Dz 12,1-2).

Jak ocenia Ksiądz profesor temperament czy może raczej porywczość, bądź poczucie sprawiedliwości, z jakich był znany św. Jakub? Czytamy o tych cechach jego charakteru chociażby we fragmencie Ewangelii, kiedy św. Jakub wzywa Pana Jezusa, aby piorunem spalił Samarię – niegościnne miasto (Łk 9, 54).

Powiedziałbym raczej, że mamy tutaj do czynienia z gorliwością św. Jakuba, która była bardzo miła Panu Jezusowi, ale wymagała jednak ukształtowania. Pamiętajmy, że Apostołowie przychodząc do Zbawiciela nie byli ludźmi idealnymi, ale tymi, którzy chcieli pod okiem swojego Mistrza osiągnąć doskonałość i zbawienie.

Dlatego na przykładzie św. Jakuba widać pewną drogę wiary: od powołania nad brzegiem jeziora Genezaret, kiedy św. Jakub zostawia dotychczasowe życie i rusza za Chrystusem, przez towarzyszenie Chrystusowi w Jego ziemskiej działalności po świadectwo męczeństwa jako pierwszy z Apostołów. W tym towarzyszeniu widzimy właśnie tę gorliwość, o której mówię. Gorliwość, żeby w pewnym sensie wyprzedzić Pana Jezusa w niektórych działaniach bądź ponaglić Go do czynu.

Chrystus nie gasi ducha św. Jakuba, kiedy ten chce działać, głosić Ewangelię i wymierzać Bożą sprawiedliwość. NIE! Pan Jezus chłodzi jego rozpalony umysł i gorące serce, i jednocześnie mówi, że droga do osiągnięcia zbawienia nie wiedzie przez porywczość, ale przez cierpliwą pracę, a na tej drodze trzeba ufać Bożej Opatrzności i kierować się pewnymi kluczowymi postawami i cnotami, których można nauczyć się od Pana Jezusa i z Jego nauczania.

No właśnie! Pan Jezus przecież wygonił kupców ze świątyni nie czyniąc przy tym cielesnej krzywdy żadnemu z nich…

Powiem więcej: w tym przypadku mamy wręcz do czynienia ze świętym oburzeniem, które jest nam – katolikom niezwykle potrzebne.

Święte oburzenie to przejaw wyrazistego charakteru, co nie zmienia jednak faktu, że czasami trzeba schłodzić pewną gorliwość w takim samy stopniu jak pobudzać ospałych, którym się nic nie chce, albo mówią, że nie warto. Tego u Apostołów, a zwłaszcza u św. Jakuba nie spotkamy, ponieważ jest on człowiekiem wiernym Chrystusowi; zdecydowanym w działaniu; przekonanym, że trzeba głosić Królestwo Boże i potrafiącym zarażać swoją postawą innych.

Święte oburzenie jest nam potrzebne, bo ono pokazuje czego się powinniśmy trzymać i o co się toczy tak naprawdę walka. Można oczywiście dać się ponieść emocjom, jak to momentami robił św. Jakub, ale ostatecznie w jego przypadku najważniejsza była świadomość misji Syna Bożego; zbawienia, które nam przyniósł i fakt, że on sam doświadczył zaszczytu służby w tej wielkiej sprawie.

Św. Jakub nie chce się dyspensować, stać z boku czy chować za innymi Apostołami. Nie! Św. Jakub jest gotowy realizować powierzoną mu misję i stąd jego ostre reakcje w wielu ważnych momentach, kiedy inni stoją trochę w ciszy i sprawiają wrażenie lekko zrezygnowanych, że coś się nie udało albo może nie warto. Św. Jakub nie stoi cicho, lecz wie, że trzeba inicjować długofalowe procesy i wzywa do działania, którego celem nie jest zdobyć coś jutro, ale kształtować całe pokolenia i epoki.

Dlaczego po Zesłaniu Ducha Świętego św. Jakub Większy udał się właśnie do Hiszpanii głosić Słowo Boże? Przecież miał do pokonania jakieś 5000 km!

W ówczesnej mentalności i wyobraźni Hiszpania była lokalizowana „na końcu świata”. Jeśli słyszymy w Dziejach Apostolskich wezwanie, żeby iść aż po „krańce ziemi” i tam głosić Ewangelię, to pojawia się pytanie: kto pójdzie do takiego miejsca, o którym nie za wiele wiadomo.

Św. Jakub – „Syn Gromu” był na to gotowy. Nie chciał on iść do Rzymu, na Cypr, do Egiptu czy Grecji, o których wówczas wiele wiedziano, ale wolał udać się do miejsca mało nieznanego, do tej części Hiszpanii, która jest określana jako Galicja, a więc na północno-zachodnie krańce Półwyspu Iberyjskiego, już u wybrzeży Atlantyku.

Św. Jakub tam właśnie poszedł i głosił Dobrą Nowinę, która była jak to ziarno, które  przynosi owoc obfity nie zawsze w pierwszym pokoleniu, ale być może dopiero w kolejnych. Siać z myślą, że nie zawsze będzie się zbierało owoce, ale z ufnością, że to Bóg daje wzrost – czy jest coś bardziej charakterystycznego dla mentalności apostolskiej?

Według Tradycji jego wyprawa, na pierwszy rzut oka nie zakończyła się jakimś wielkim sukcesem patrząc na nią w kategoriach czysto ludzki. Udało mu się nawrócić kilka osób. Pytanie: tylko kilka czy aż kilka?

Dokładnie dziewięć osób, które ustanowił później przełożonymi wspólnot, a więc pierwszymi biskupami w Galicji.

Wiemy jednak, że stworzona przez św. Jakuba wspólnota była niezwykle dynamiczna i kształtowała się w czasach największych prześladowań. Właśnie dlatego powinniśmy patrzeć na misję św. Jakuba z szerszej perspektywy, pod kątem owoców zasiewu apostolskiego. Wtedy to było być może kilka osób, ale dziś przychodzi do jego grobu, przeżywa nawrócenie kilkaset tysięcy rocznie.

Wiemy, że św. Jakub zginął śmiercią męczeńską i był pierwszym męczennikiem wśród Apostołów. Za co konkretnie został zamordowany?

Pierwszym i podstawowym motywem była jego przynależność do grona apostolskiego i wyznawania wiary w Chrystusa.

Kiedy król Herod Agryppa próbował uderzyć w Kościół, to starał się przede wszystkim uderzyć w pasterzy, których uważał za najważniejszych. W jego odczuciu i jego społeczno-politycznej perspektywy liderem Apostołów nie był św. Piotr tylko właśnie św. Jakub i dlatego zdecydował się na pozbawienie go życia poprzez ścięcie mieczem w więzieniu, bez żadnego procesu. To miało odstraszyć innych i zakończyć sprawę, ale jednocześnie pokazywało jak ważną postacią był św. Jakub w odbiorze zewnętrznym. Wszystko wskazuje na to, że usunięcie go traktowano jako potężne osłabienie pierwszej wspólnoty chrześcijan.

Wiemy, że dwaj uczniowie św. Jakuba – Atanazy i Teodor przenieśli drogą morską ciało Apostoła, aby złożyć je w miejscu, w którym głosił Ewangelię. Tak bowiem postanowili Apostołowie. Jak przekazuje jeden z późniejszych dokumentów: nie chcieli oni być pochowani w jednym miejscu, lecz by ich ciała spoczęły w tych miejscach, gdzie każdy z nich głosił Chrystusa, aby w ten sposób stać się ziarnem, które obumierając przynosi plon obfity.

Św. Jakub miał nawrócić czarnoksiężnika króla Heroda Agryppy. Co to w ogóle ma być? Czarnoksiężnik u ulubieńca faryzeuszy?

Z jednej strony może to zaskakiwać, ale proszę pamiętać, że św. Paweł (Dz 19, 13-19) bardzo mocno wycierpiał od ludzi, którzy trudnili się magią (zwłaszcza w Efezie), a i św. Piotr (Dz 8,9-24) przeciwstawiał się Szymonowi Magowi, który chciał kupić dar Ducha Świętego. Z drugiej jednak czy jest w tym coś zaskakującego? Przecież widzimy jak rzekoma nowoczesność miesza się z mentalnością magiczną u ludzi, którzy hołdują różnym gusłom. W tamtych czasach również to było obecne.

Najciekawszy w tym wszystkim jest fakt, że św. Jakub potrafił dotrzeć do czarnoksiężnika, a także dwóch jego uczniów (Jozjasza i Fileta) i otworzyć ich na Ewangelię. Jak przekazuje literatura pierwszych wieków (Passio Iacobi), jego zapał ewangelizacyjny nie osłabł nawet w drodze na miejsce śmierci. Z kolei sama liturgia w licznych tekstach euchologicznych, za Euzebiuszem z Cezarei, wspomina, że tym którego nawrócił św. Jakub był również jego kat, który również zginął następnie śmiercią męczeńską.

Św. Jakub można powiedzieć, nie zmarnował ani jednej chwili na głoszenie Ewangelii. Nawet w drodze na miejsce swojej kaźni nie bał się i głosił Chrystusa również swoim oprawcom dokonując przemiany ich serca. Myślę, że jest to najlepszy przykład gorliwości apostolskiej, która nie marnuje czasu. Nie ma dla niego złych okoliczności! Św. Jakub wie co jest jego misją, co jest jego zadaniem, z czego będzie rozliczony i chce pozostać wierny do końca. 

Dlaczego w związku z tym św. Jakub jest tak często przedstawiany w sztuce, w kulturze jako wojownik, rycerz w zbroi, a nie gorliwy duszpasterz?

Wzięło się to z poczucia odwagi i gotowości pójścia na krańce świata, ale także z późniejszą historią świata związaną z rekonkwistą w Hiszpanii.

Kiedy na Półwyspie Iberyjskim pojawili się Arabowie (zwani Maurami), św. Jakub stał się patronem odzyskiwania dla Chrystusa cywilizacji chrześcijańskiej i utraconych ziem. W czasie jednej z bitew – pod Clavijo – rycerze mieli wizję św. Jakuba, który przewodził ich zastępom i prowadził ich do zwycięstwa. To nie była jakaś wielka bitwa, ale mentalnie oznaczała ona, że w tej walce rycerzom Chrystusa towarzyszył św. Jakub.

Chciałbym zwrócić jednak uwagę, że św. Jakub w ikonografii jest przedstawiany różnie. Najczęściej w średniowieczu przedstawiano go jako pielgrzyma. Później, zwłaszcza w czasach bitwy pod Lepanto w 1571 roku i w następnych wiekach przedstawiano go jako rycerza na biały koniu, który gromi Maurów. Był to nie jakikolwiek rycerz, ale „adalid”, co w jęz. hiszpańskim oznaczał tego, który jako pierwszy szedł na wroga, a jego zadaniem było rozbicie szyków przeciwnika. To właśnie dzięki zaangażowaniu i często poświęceniu takich rycerzy niejednokrotnie udawało się pokonać przeciwnika przewyższającego liczebnie wojska chrześcijańskie.

Św. Jakub Apostoł był właśnie takim rycerzem i tak powinien funkcjonować w naszej świadomości – jako rycerz porywający się na rzeczy wielkie; pokazujący, że można, że poradzimy sobie z pomocą łaski i dodający odwagi wszystkim tym, którzy chcieliby poczekać na lepsze czasy, załamujących ręce, bo znowu coś się nie udało. Św. Jakub mówi: NIE! To jest ten moment, kiedy trzeba się bić za Chrystusa i kiedy trzeba iść z ufnością w Bożą moc, bo ona sprawi, że zwyciężymy. Św. Jakub wzywa nas do walki duchowej i do stawania w obronie wyznawców Chrystusa kiedy są atakowani i zalewani różnymi niebezpieczeństwami. Św. Jakub mówi nam to, co powiedział Panu Jezusowi: „MOŻEMY”, nie ma się czego wstydzić ani obawiać.

I to jest chyba kwintesencja chrześcijaństwa. Kiedy trzeba nadstawiajmy drugi policzek, ale w momencie zagrożenia stańmy do walki w obronie wiary, w obronie Chrystusa, w obronie Kościoła i nas samych…

Dokładnie! To jest przesłanie, które zostawił nam św. Jakub i wydaje mi się, że coraz więcej osób dostrzega ten rycerski etos, jaki tu się pojawia. Syn Zebedeusza rozumiał siebie jako rycerza Chrystusa, rycerza dobrej sprawy, który nie szkodzi drugiemu człowiekowi, bo walczy o to, co wielkie i najważniejsze, a to wymaga wysiłku. Św. Jakub był gotowy na ten trud i swoim życiem wzywa nas, żebyśmy my też byli nieustannie gotowi.

Myślę, że kiedy patrzymy dzisiaj na pielgrzymów, którzy idą do Composteli, to widzimy, że oni naśladują św. Jakuba w swoim wyrzeczeniu i wysiłku, chcą dotrzeć do źródła tożsamości i odkryć kim tak naprawdę są.

Po spotkaniach z pielgrzymami widzę, że po dotarciu do grobu św. Jakuba wracają z bardziej odważni, umocnieni, mężni i rozumieją, że w życiu sprawy banalne dostaje się za darmo, a to, co naprawdę wartościowe i cenne wymaga wysiłku, i o to właśnie toczy się w naszym życiu bój. Ten, kto bierze swój krzyż i idzie za Chrystusem jest tym, który wygrywa życie. Ten, kto porzuca swój krzyż, znak zaufania Bogu i Jego sposobom rozwiązywania spraw w historii, i robi wszystko, żeby zachować doczesność, ostatecznie jednak przegrywa.

Czym jest Rok Świętego Jakuba czy też Rok Święty Jakubowy?

Jest to przywilej udzielony Kościołowi w Santiago de Compostela już w XII wieku. Za każdym razem, kiedy święto św. Jakuba, czyli 25 lipca przypada w niedzielę jest zwoływany rok święty w czasie którego pielgrzymując do Santiago de Compostela można otrzymać łaski odpustu.

Przypomnę tylko, że były takie 3 wielkie centra pielgrzymkowe chrześcijaństwa: Jerozolima, Rzym i właśnie Santiago de Compostela, ale to właśnie o idących do tego ostatniego z wymienionych przeze mnie miejsc Dante pisał, że to są tak naprawdę prawdziwi pielgrzymi (łac. peregrini), że to właśnie oni idący daleko przez pola, trochę w nieznane, bez zabezpieczenia, ale z ufnością w Bożą Moc reprezentują prawdziwą tożsamość pielgrzyma.

Ewidentnie rok święty zawsze przyciągał pielgrzymów, którzy różnymi sposobami docierali do Santiago de Compostela. Nie zawsze było im dane spotkać się z relikwiami św. Jakuba. Proszę pamiętać, że miejsce, w którym zostały złożone szczątki św. Jakuba to starożytne rzymskie mauzoleum wkomponowane w katedrę w Composteli, a ono przez wieki było niedostępne dla pielgrzymów. Znajdowała się tam wielka konfesja, która pokazywała miejsce pochówku, ale dopiero od XIX wieku pewną część tego starożytnego grobu udostępniono i dzisiaj wszyscy, którzy pielgrzymujemy do Santiago de Compostela mamy szansę zejść do miejsca, gdzie w srebrnej szkatule są złożone relikwie św. Jakuba i jego dwóch uczniów – Atanazego i Teodora, którzy jak już wspominałem przywieźli ciało św. Jakuba do dzisiejszego Santiago de Compostela, a wówczas małego gościńca przy rzymskiej drodze zwanego Assegonia.

W trakcie naszej rozmowy zdałem sobie sprawę, że kilka lat temu byłem z żoną w Sandomierzu, gdzie odwiedziliśmy kościół pod wezwaniem właśnie św. Jakuba. Z tego co pamiętam jest to jeden z najstarszych kościołów w Polsce…

Kościół oo. Dominikanów w Sandomierzu znajduje się na tzw. Małopolskiej Drodze św. Jakuba, która prowadzi właśnie przez to miasto, a nawiązuje do historycznych traktów handlowych.

Pamiętam, że było coś takiego, a droga ta prowadziła do Santiago de Compostela.

Dokładnie, Panie redaktorze. Ona później prowadzi do Krakowa, a potem przez Śląsk, Saksonię, Francję dalej do Santiago de Compostela.

Kościół św. Jakuba w Sandomierzu z 1226 roku jest przykładem kultu wobec św. Jakuba, ale my w Polsce mamy jeszcze inne jego potwierdzenie. Znakiem wielu Polaków, którzy pielgrzymowali do Santiago de Compostela była muszla. Bardzo często chcieli być oni pochowani razem z tą muszlą. Dla nich fakt, że udali się do grobu św. Jakuba, był tak cenny, że chcieli mieć ten atrybut również przy sobie odchodząc do Domu Pana.

Jeśli dodamy do tego jeszcze to, że  krzyż św. Jakuba jest obecny w bardzo wielu polskich herbach, to widzimy, że Polska od zawsze była obecna w wielkim nurcie pielgrzymkowym i w kulcie św. Jakuba.

Ile osób co roku pielgrzymuje do grobu św. Jakuba?

To są miliony. Jeśli chodzi o pielgrzymów, którzy pokonują co najmniej 100 km, aby dotrzeć do grobu św. Jakuba to jest ich co roku co najmniej 300 tysięcy. Otrzymują oni tzw. compostelki, czyli sięgające tradycji średniowiecznej, pisane nadal po łacinie, potwierdzenia przebycia tej drogi i uzyskania łaski odpustu.

Pamiętajmy również o wielu innych osobach, które na różne inne sposoby docierają do Santiago de Compostela. W skali roku są to, jak powiedziałem miliony. Jako ciekawostkę powiem, że polscy księża są na drugim miejscu po księżach hiszpańskich jeśli chodzi o odprawianie Mszy Świętej w katedrze.

 Jak powinniśmy się modlić o wstawiennictwo św. Jakuba. O co powinniśmy go prosić?

Przede wszystkim o odwagę i męstwo, abyśmy dzięki nim potrafili troszczyć się o to, co w życiu najważniejsze, czyli o zbawienie.

Jednocześnie módlmy się za wstawiennictwem św. Jakuba, abyśmy nigdy nie tracili wiary, nadziei i miłości, i byli wierni Chrystusowi aż do końca. By nas nie zniechęcały rzekomo trudne czasy, ale budziły w nas ducha apostolskiego, który kalkuluje inną arytmetyką niż ta ludzka, bo wie, że zawsze jest odpowiedni czas na zasiew Słowa niosącego zbawienie.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram